sobota, 3 listopada 2007

Adaptacja w nowym środowisku

Ten nowy tymczasowy dom coraz bardziej mnie zaskakuje. Znalazłem nowego potężnego sojusznika - rodzicielke imbecyla. Zaczęło się od nowego posłania i urozmaiconej diety (trzeba być deklem żeby myśleć, że myszy jedzą tylko ser jak w kreskówkach i że placki ziemniaczane są dla mnie zdrowe). Myślę, że za parę dni uda mi się ją wykorzystać do moich planów. W naturze jest jednak tak, że wraz z pozytywami pojawiają się negatywy - pani rodzicielka posiada dwa #$%^@& koty, które czatują na mnie dzień i noc patrząc się tymi swoimi świecącymi złowieszczymi oczyma.

Poza tym monotonie siedzenia w garnku nakrytym sitkiem (przynajmniej &@#%$# koty mogą sobie co najwyżej popatrzeć) zabijam rozmyślaniem nad Tym Jedynym... Tak, zakochałem się w Fabiu, blond piękności o powalającym ryjku, zobaczonym na reklamie w TV markecie. Kiedy ucieknę z niewoli, wyruszę na poszukiwania Fabia i razem zamieszkamy w pięknym dużym domu nad jeziorem.

1 komentarz:

Basia pisze...

nic nie boli tak jak życie... albo 2 buce albo 2 koty...